Z Podkarpacia do 14 krajów Europy – Colorland podbija rynki dzięki prostocie tworzenia fotoproduktów, ich wysokiej jakości i sprawnej logistyce
Polska firma, która pozwala milionom ludzi na zachowanie wspomnień w wyjątkowy sposób, podbija rynki zagraniczne. Jak zaczynała platforma fotoproduktów Colorland i co przesądziło o jej sukcesie w e-commerce? O drodze od lokalnego pomysłu do działalności w 14 krajach, różnicach między zagranicznymi klientami a polskimi oraz o roli niezawodnej logistyki w ekspansji – opowiada Krzysztof Lupa, Head of Business Division w Colorland.
Redakcja [Red.]: Jak powstał Colorland – skąd pomysł na biznes i jak wyglądały Wasze początki w e-commerce?
Krzysztof Lupa [K.L.]: Colorland powstał z bardzo konkretnej potrzeby – klienci chcieli w łatwy sposób zamawiać fotoprodukty, takie jak fotoksiążki, kalendarze czy odbitki, ale dostępne rozwiązania były skomplikowane, drogie lub po prostu niewygodne. Zdecydowaliśmy się to zmienić. Postawiliśmy na prostotę obsługi, przystępne ceny i intuicyjne narzędzia projektowe, które pozwalają każdemu stworzyć coś wyjątkowego. Dzięki temu szybko zdobyliśmy pozycję lidera na polskim rynku fotoproduktów i istotnie przyczyniliśmy się do wzrostu popularności i rozwoju tej kategorii w kraju. Nasze początki w e-commerce to przede wszystkim budowa intuicyjnej platformy, która pozwoliła każdemu zaprojektować własny fotoprodukt – i to się udało. Z czasem, wraz z rosnącym doświadczeniem i udoskonalaniem naszej platformy, rozpoczęliśmy także ekspansję zagraniczną.
Red.: Skąd decyzja o wyjściu poza granice Polski?
K.L.: Po sukcesie na polskim rynku naturalnym krokiem była dla nas ekspansja zagraniczna. Mieliśmy już doświadczenie, sprawdzony model biznesowy i produkt, który – jak się okazało – świetnie przyjął się również na innych rynkach. Nasze fotoprodukty cechują się wysoką jakością, a dzięki naszym edytorom proces ich projektowania jest szybki i przyjemny. To zaś, w połączeniu z atrakcyjnymi cenami i dobrze działającą logistyką, pozwoliło nam zbudować silną obecność w 14 krajach – i stale rozszerzamy nasz zasięg. Decyzja o wyjściu na inne rynki była więc podyktowana chęcią wykorzystania zgromadzonego w firmie potencjału i dotarcia z naszą ofertą do szerszego grona odbiorców.
Red.: Porozmawiajmy zatem o charakterystyce klientów zagranicznych. Które rynki są dla Was kluczowe i jakie produkty cieszą się największym zainteresowaniem? Czy widzicie różnice w nawykach zakupowych klientów z zagranicy w porównaniu do polskiego konsumenta?
K.L.: Tak naprawdę każdy rynek jest inny, dlatego do każdego podchodzimy indywidualnie. Obecnie kluczowe dla nas rynki to Włochy, Francja, Niemcy, Hiszpania oraz Czechy, jednak również mniejsze rynki traktujemy z pełnym zaangażowaniem. Jeśli chodzi o nasze produkty, największą popularnością na wszystkich rynkach cieszą się fotoksiążki – to nasz flagowy produkt, uwielbiany przez klientów za możliwość personalizacji wspomnień. Dużym powodzeniem (zwłaszcza sezonowo) cieszą się także fotokalendarze, a klasyczne odbitki fotograficzne oraz fotogadżety (np. fotomagnesy, fotokubki) również znajdują swoich nabywców – choć to fotoksiążki pozostają numerem jeden w większości krajów.
Dynamika sprzedaży i zwyczaje zakupowe różnią się w zależności od kraju – zarówno pod względem preferowanych kanałów, jak i zachowań konsumenckich. Przykładowo, klienci z Włoch podejmują decyzje zakupowe dość spontanicznie, podczas gdy konsumenci z Niemiec znacznie bardziej analizują ofertę, zwracając uwagę na opinie, jakość czy nawet certyfikaty produktów. W zakresie obsługi zamówień obserwujemy ogólnoeuropejskie zjawisko rosnącego znaczenia szybkości dostawy – w dużej mierze za sprawą takich portali jak Amazon, które wywindowały oczekiwania. Klienci oczekują dziś błyskawicznej realizacji zamówień, dlatego współpraca z niezawodnymi partnerami logistycznymi jest dla nas absolutnie kluczowa.
Red.: Jakie największe wyzwania napotkaliście podczas wejścia na rynki zagraniczne i co pomogło je rozwiązać?
K.L.: Ekspansja międzynarodowa to proces złożony – trzeba wziąć pod uwagę różnice prawne, językowe, kulturowe i logistyczne. Dla nas kluczowe okazały się dwa elementy: dokładny research i elastyczność. Nie kopiowaliśmy jednego modelu działania – jak już mówiłem, każdy kraj analizowaliśmy osobno i dostosowywaliśmy ofertę oraz komunikację marketingową do lokalnych uwarunkowań. Elastyczność i otwartość na lokalne potrzeby były fundamentem naszego sukcesu. Co więcej, oparcie się na sprawdzonych partnerach – takich jak DPD – znacząco ułatwiło wejście na nowe rynki i pozwoliło nam skupić się na budowaniu relacji z klientami, zamiast na rozwiązywaniu problemów logistycznych.
Red.: Jakie usługi logistyczne są zatem dla Was kluczowe przy obsłudze zagranicznych klientów?
K.L.: Dostawa kurierska od początku była podstawą naszej działalności – to najbardziej znana i preferowana przez klientów forma dostawy, zapewniająca szybkość i wygodę. Wysyłka zamówień kurierem to standard, bez którego trudno wyobrazić sobie obsługę e-commerce na wielu rynkach. Jednak w ostatnich latach zauważamy rosnącą popularność opcji out-of-home, czyli punktów odbioru paczek i automatów paczkowych. Klienci cenią sobie elastyczność – możliwość odebrania przesyłki w dogodnym dla siebie miejscu i czasie. Ten trend jest widoczny w całej Europie. Punkty odbioru stają się zatem coraz ważniejszym ogniwem w logistyce, szczególnie w krajach, gdzie rozwinięta jest infrastruktura tego typu (paczkomaty, kioski, sklepy partnerskie). My również widzimy tę zmianę i stale rozwijamy nasze możliwości w tym obszarze, oferując klientom wybór preferowanej formy dostawy.
Red.: Czy współpraca z DPD otworzyła przed Wami nowe możliwości biznesowe, których wcześniej nie braliście pod uwagę?
K.L.: Zdecydowanie tak – partnerstwo z DPD miało ogromny wpływ na tempo i skalę naszego rozwoju międzynarodowego. DPD od samego początku wspierało naszą ekspansję, a dzięki doświadczeniu firmy i szerokiemu zasięgowi jej usług mogliśmy skupić się na rozwijaniu oferty oraz wejściu na nowe rynki bez obaw o kwestie logistyczne. Ta pewność – że nasze fotoprodukty zostaną dostarczone na czas, w dobrym stanie i zgodnie z oczekiwaniami klientów – była fundamentem, na którym budowaliśmy zaufanie u zagranicznych odbiorców. Mając tak solidne zaplecze logistyczne, mogliśmy śmielej planować rozwój i podejmować wyzwania, których samodzielnie być może byśmy nie realizowali tak szybko.
Red.: Jakie kolejne kroki planujecie, aby zwiększyć i umocnić Waszą obecność na rynkach zagranicznych?
K.L.: Naszym priorytetem jest dalsze zwiększanie udziału w rynku fotoproduktów za granicą. Szczegółowa analiza naszych dotychczasowych wyników pozwoliła nam zidentyfikować rynki o największym potencjale wzrostu – to właśnie tam koncentrujemy teraz nasze działania i inwestycje marketingowe. Równolegle intensywnie inwestujemy w rozwój technologiczny. Tworzymy nowoczesne aplikacje mobilne (np. uruchomiliśmy aplikację ColorlandGO, która pozwala w prosty sposób zamówić szeroką gamę naszych produktów – od odbitek i fotoksiążek po fotomagnesy czy fotokubki – bezpośrednio ze smartfona), a także wdrażamy inteligentne narzędzia usprawniające projektowanie.
Naszą misją – która przyświeca nam od początku – jest utrwalanie emocji i wspomnień. Chcemy, by każdy mógł w prosty sposób stworzyć coś wyjątkowego ze swoich zdjęć – opowiedzieć swoją historię, podzielić się radością z bliskimi. Będziemy więc dalej doskonalić nasze usługi i poszerzać zasięg, aby fotoksiążki i inne fotopamiątki od Colorland gościły w domach klientów w każdym zakątku świata. Wierzymy, że dzięki pasji, innowacjom technologicznym i wsparciu solidnych partnerów, uda nam się ten cel osiągnąć.